Moim zdaniem...

blog Andrzej Nowakowski

Page 6 of 14

Płock w 2030 roku. Jaki będzie – zależy od nas

Zaczynamy pisać nowy plan rozwoju miasta – Strategię Rozwoju Płocka do 2030 roku. Zaczynamy ją pisać razem z płocczanami. Jaki będzie Płock za te kilkanaście lat – zależy dziś od nas wszystkich.

Rozwój miasta nie może być chaotyczny, przypadkowy. Samorząd musi reagować na bieżące potrzeby mieszkańców, ale jednocześnie nie może się do tego ograniczyć. Każdy prezydent musi mieć wizję rozwoju swojego ośrodka przez najbliższe 10, czy nawet 15 lat. I ją realizować konsekwentnie, choć także elastycznie.

Płock posiada strategię rozwoju do 2020 roku. Realizujemy jej założenia. Ale również na bieżąco dostosowujemy się do aktualnej sytuacji i uwarunkowań, w jakich Płock się znalazł. Dzięki różnym przedsięwzięciom, intensywnym naszym staraniom o inwestorów np. bezrobocie w mieście spadło z 13 procent do niecałych ośmiu procent. Wzrósł natomiast poziom bezpieczeństwa. Dam taki oto przykład: w 2008 roku, kiedy zaczęła powstawać obowiązująca jeszcze strategia, w Płocku doszło do 211 wypadków drogowych. Dziś mamy rocznie w mieście około stu wypadków.

Jest to bez wątpienia efekt naszej determinacji w dążeniu do poprawy infrastruktury drogowej, naszej decyzji o przebudowie dziesiątek skrzyżowań, budowie nowych ulic, przede wszystkim obiecanej przeze mnie decyzji o budowie obwodnicy, która wyprowadziła ciężki ruchu z ulic miasta.

100 wypadków rocznie to wciąż nie jest jeszcze sytuacja idealna, ale przecież właśnie budujemy kolejne odcinki obwodnicy, które odciążą centrum Płocka.

Ale wiele zapisów obowiązującej strategii zdezaktualizowało się, ponieważ ten plan rozwoju powstał w zupełnie innych realiach niż panujące obecnie. Inne było zapotrzebowanie np. na infrastrukturę rekreacyjną (choćby ścieżki rowerowe, czy trasy dla biegaczy) 20 lat temu, inne przed dziesięcioma laty, jeszcze inne zapotrzebowanie jest dzisiaj.

Wszyscy żyjemy coraz dłużej, coraz bardziej rodzi się więc potrzeba zaoferowania seniorom miejsc do aktywnego spędzania czasu.

I jeszcze jeden przykład: inne były perspektywy sięgnięcia po środki unijne w 2008 roku, inne są obecnie, jeszcze inne będą po 2020 roku.

Słowem – musimy nakreślić nowy plan rozwoju Płocka. Chcemy rozwoju edukacji,

rozwoju bazy oświatowej, kultury, terenów rekreacyjnych i chcemy zająć się estetyką miasta. Chcemy, by Płock był miastem ładnym i wygodnym.

Chcemy pozyskiwać inwestorów, bo oznaczają oni nowe miejsca pracy i w tym końcowym efekcie oznaczają bogactwo mieszkańców.

Chcemy, by Płock był miastem nowoczesnym, żeby był smart city, chwalonym np. za sekundniki, których szczerze zazdrości nam rzesza kierowców z innych ośrodków, i które nas wyróżniają.

Początek kreślenia nowego planu rozwoju miasta to postawienie diagnozy. Opisanie tego, co widzimy, jako problem do rozwiązania i nakreślenie wizji miasta, w którym chcemy żyć i cieszyć się w komfortu tego życia w 2030 roku.

Chcemy napisać ten plan rozwoju Płocka wspólnie z płocczanami, bo to dla płocczan jest ta Strategia Rozwoju. Rozmawiać będziemy w różnej formie: planujemy spotkania, będziemy zbierać wszystkie uwagi i propozycje przysłane do Urzędu Miasta, ale przede wszystkim zaczynamy od ankiety. Można ją wypełnić pobierając ze naszej strony ( http://platforma.cyfrowymanager.pl/cm.php/ankieta/i/34f5dad4054ed051722d788dadc20e24?step=0&code= ), można będzie też otrzymać ją ratuszu, albo można będzie wykorzystać ankieterów spotkanych na terenie Płocka.

Zapraszam wszystkich do zaplanowania rozwoju miasta do 2030 roku.

Uchodźcy? Nie do mnie to pytanie

Nie pytajcie mnie: czy Płock przyjmie uchodźców? Zadaniem miast i samorządów nie jest zajmowanie się tymi sprawami. Jest to zadanie rządu RP, który powinien ustalić porządek prawny i zasady ewentualnego przyjmowania tych ludzi.

Bliski Wschód objęła wojna. Okrutna wojna, w której – jak często to bywa – nikt nie ogląda się na cywili. Wojskowi bombardują miasta, wsie, używają broni chemicznej, a ofiarami często nie są żołnierze, ale dzieci. Kobiety i dzieci – czyli Ci, którzy nie mają jak się bronić.

Ludzie stamtąd uciekają, by przeżyć. Uciekają przed śmiercią. Najgorsze, co można dziś w naszym kraju zrobić to próbować zbudować kapitał polityczny na strachu przed tymi ludźmi, przed uchodźcami. Zbudować go, wykorzystując ludzkie słabości: lęk przed nieznanym i niewiedzę. Muzułmanami straszy nas wielu ludzi, głównie to politycy i różne media. A siejąc ten strach wspierają w pewien sposób terrorystów. Nie dość, że jest to ohydne, to jeszcze pozbawione rozsądku.

Tereny Libanu, Syrii, Jordanii, północnego Iraku zamieszkują nie tylko muzułmanie. Wielu jest tam chrześcijan. Przecież np. wojna, która przetoczyła się w latach 70. ubiegłego stulecia przez Liban i zniszczyła Bejrut – tę perłę bliskiego Wschodu – była w dużym stopniu wojną między chrześcijanami i muzułmanami. Warto zdawać sobie sprawę z tego, że wielu ludzi, którzy uciekli do Europy z Syrii nie jest muzułmanami.

Trzeba pomóc ludziom, którzy uciekają przed śmiercią niesioną przez bomby, których determinacja jest tak wielka, że ryzykują przeprawę przez morze. Trzeba pomóc kobietom i dzieciom. Nie można odwrócić się plecami od tragedii. Co do tego nie mam żadnych wątpliwości. Musimy nieść tym ludziom pomoc, w podobny sposób jak pomogliśmy repatriantom z Kazachstanu, sprowadzając ich do Płocka, dając mieszkanie i pomagając w znalezieniu pracy. Czyli według zasad ustalonych dla całego kraju.

Warto dodać, że na pomoc społeczną dla samych płocczan wydajemy obecnie niebagatelną kwotę blisko 150 mln zł.

Są dziś politycy, samorządowcy i płocczanie, którzy pytają: czy Płock przyjmie uchodźców, pytają czy jestem za tym, by ich przyjąć, pomóc im, dać mieszkania i pracę? Czy odpowiem na apel lidera PO Grzegorza Schetyny, by miasta zarządzane przez działaczy Platformy wyciągnęły rękę do imigrantów.

PO nie jest partią wodzowską, w której ślepo i bez refleksji wykonuje się polecenie lidera. Grzegorz Schetyna nie nakazuje przyjmować uchodźców, on apeluje o pomoc dla nich.

Taka pomoc – przyjęcie i zabezpieczenie uchodźców – nie jest rolą i zadaniem samorządów. Jest to zadanie rządu RP, rządu pani premier Beaty Szydło. Rząd musi wprowadzić porządek prawny, zasady przyjmowania i pomocy uchodźcom.

Nie samorząd jest tu stroną, ale rząd i wojewoda, który jest przedstawicielem administracji rządowej w terenie.

Jako samorząd powinniśmy współpracować w tym zakresie z rządem, również z kurią diecezjalną i różnymi stowarzyszeniami, które taką pomoc niosą. Doskonałym przykładem są Włochy i działalność Wspólnoty św. Idziego, która tworzy tzw. korytarze humanitarne, współpracując właśnie m.in. z Kościołem i rządem włoskim.

Dzięki tym korytarzom do Włoch mogą uciec np. przed wojną ludzie, którzy rzeczywiście pomocy potrzebują. I mogą to zrobić bezpiecznie, bez ryzyka utonięcia i narażania się na „sieci” handlarzy żywym towarem. Co również bardzo ważne: dzięki takiej formie pomocy można potwierdzić tożsamość uchodźców.

Zadaniem rządu panie premier Szydło, a nie Płocka, jest ustalenie zasad i przepisów, które będą regulować pomoc uchodźcom. Podobnie jak funkcjonuje to już w przypadku pomocy repatriantom. Nie pytajcie mnie, czy Płock przyjmie uchodźców, zajmowanie się takimi sprawami nie leży w moich kompetencjach. Ja muszę przestrzegać przepisów i mogę tylko apelować o pomoc, co robię. Pytajcie o to parlamentarzystów Prawa i Sprawiedliwości, pytajcie czy potrafią ustalić zasady pomocy ludziom, którzy uciekają z rodzinami przed śmiercią.

Rok 2016. Był to dobry rok dla Płocka

Niezwykle ważnym dniem ubiegłego roku był 12 września. Tego dnia podpisaliśmy umowę z wykonawcą drugiego odcinka obwodnicy miasta.
Droga ta połączy ulicę Otolińską z Bielską i zmieni układ drogowy zarówno w samym Płocku, ale także w całym w regionie na północnym Mazowszu.
Budowa drugiego odcinka obwodnicy zmierza dziś powoli do końca (w ubr. wydaliśmy na nią 8,8 mln zł, łącznie będzie kosztować prawie 38 mln zł) i już za kilka zaledwie miesięcy będziemy z tej drogi korzystać. Choć będzie w dużym stopniu służyła ruchowi tranzytowemu to trzeba pamiętać, że „przeniesienie” tych tranzytowych pojazdów na obwodnicę oznacza mniejszy ruch na ulicach Płocka. A to przekłada się na wzrost poziomu bezpieczeństwa, niższą emisję hałasu i zanieczyszczeń.
Z odpowiedzialnością mogę napisać: Skutecznie pracujemy na sukces Płocka. I mimo że w 2016 unijne dotacje zostały uruchomione bardzo późno, ubiegły rok był kolejnym okresem dynamicznego rozwoju naszego miasta. Zrealizowaliśmy i zaczęliśmy cały szereg dużych przedsięwzięć, służących całemu miastu, jak i wiele mniejszych inwestycji przeznaczonych dla wybranego osiedla. Zrealizowaliśmy inwestycje adresowane do każdego pokolenia płocczan.
Budowę drugiego odcinka obwodnicy można obserwować na bieżąco. Każdy, kto ma okazję przejeżdżać ul. Otolińską lub Bielską widzi postęp prac. Nie była to jednak jedyna inwestycja drogowa. Na początku roku zakończyliśmy przebudowę fragmentu ul. Harcerskiej i Borowickiej wraz ze skrzyżowaniem z ul. Korczaka i Pocztową.
Zakończyliśmy także dwuletni kontrakt na przebudowę ul. 3 Maja i Gradowskiego. Nie tylko ułożyliśmy tam nową nawierzchnię i chodniki, a także przebudowaliśmy skrzyżowania. Wodociągi Płockie rozdzieliły kanalizację ogólnospławną na deszczową i sanitarną. To bardzo ważne, bo po wykonaniu rozdziału kolektorów w północnej części miasta – zaczęliśmy teraz te prace w południowej części.
Kolejną ulicą, która przeszła taki remont była ul. Dojazd oraz ul. Kazimierza Wielkiego na starówce. Rozdzielanie kanalizacji na deszczową i sanitarną na Starym Mieście ma szczególne znaczenie: nie tylko porządkuje gospodarkę ściekową i zapobiega wylewaniu wody na ulice w czasie obfitych opadów, ale także zapobiega zalewaniu piwnic, osusza oraz umacnia wiślaną skarpę.
Zaczęliśmy również przebudowę ul. Na Skarpie, Polnej i Dobrzykowskiej wraz z budową ścieżki rowerowej.
Jak wspominałem – obok tych dużych przedsięwzięć udało się zrealizować mniejsze, które również mają ogromne znaczenie. Dla przykładu: udało się uregulować stan własnościowy i wyremontować niedużą uliczkę (nie ma patrona) obok Hospicjum i Coteksu.
Miejski Zarząd Dróg zajął się również remontami chodników – przy al. Piłsudskiego oraz ul. Sienkiewicza. Powstały nowe parkingi: przy Coteksie i na Zielonym Jarze.
Jak co roku – inwestowaliśmy w najmłodszych płocczan. Na samym początku 2016 roku oddaliśmy do użytku nowe przedszkole na Międzytorzu (za prawie 10 mln zł), kilka miesięcy później – przy ul. Szarych Szeregów na Podolszycach Północ (za 6,5 mln zł). Wyremontowaliśmy i przebudowaliśmy również Przedszkole nr 15 „Pod Aniołami” na osiedlu Tysiąclecia. Nową, atrakcyjną ”szatę” otrzymało także wyremontowane przedszkole nr 11 (koszt – 300 tys. zł).
Z myślą o najmłodszych, ale nie tylko, powstał w Radziwiu nowy plac zabaw wraz z siłownią pod chmurką (za 432 tys. zł).
Na pewno też dużym wydarzeniem w życiu tego ostatniego osiedla było zakończenie budowy stadionu Stoczniowca – powstała nowa nawierzchnia, oświetlenie, trybuny oraz budynek socjalny (2,6 mln zł).
Wiele wydarzyło się w gospodarce mieszkaniowej. Na początku roku oddaliśmy do użytku i zasiedliliśmy nowe bloki komunalne przy ul. Miodowej (w sumie 24 lokale przy Miodowej 37 i 39 za 2 mln zł).
Największym jednak wydarzeniem w tej sferze było oddanie do użytku w połowie 2016 przez Miejskie Towarzystwo Budownictwa Społecznego pierwszego budynku z 16 „Mieszkaniami na start” przy ul. Sienkiewicza. To nasz autorski program, który wyprzedził rządowe plany. Koszt – 2,6 mln zł, ale MTBS zdobył dofinansowanie z Banku Gospodarstwa Krajowego w wysokości ponad miliona zł.
Dbamy także o seniorów. Z myślą o nich w budynku dawnego sklepu Levi’sa powstało Centrum Aktywności Seniora wraz z Domem Dziennego Pobytu dla osób z chorobą Altzheimera (1,6 mln zł). Jest w nim m.in. sala widowiskowo-koncertowa, sala warsztatowa, terapeutyczna i sala dziennego pobytu.
Olbrzymią atrakcją dla płocczan i turystów są oddane w grudniu w Ogrodzie Zoologicznym akwaria. 23 zbiorniki o pojemności do 40 tys. litrów prezentują zwierzęta z polskich i światowych wód (koszt – 7 mln zł). Cieszą się bardzo dużą popularnością: frekwencja w okresie zimowym np. wzrosła w Zoo czterokrotnie.
Po raz kolejny sięgnęliśmy w ubr. po dotację z tzw. funduszu osuwiskowego. Dzięki niej wyremontowaliśmy schody na przyczółku mostu im. Legionów Piłsudskiego (1,5 mln zł, dotacja – 1,1 mln). W 2016 zakończyliśmy także dla Mazowieckiego Urzędu Wojewódzkiego renowację zabytkowego gmachu kamery pruskiej przy ul. Kolegialnej (w ubr. wydaliśmy 3,6 mln zł).
Historycznym wydarzeniem było podpisanie pierwszej w Płocku umowy partnerstwa publiczno-prywatnego z firmą Siemens. Dzięki niej 24 obiekty użyteczności publicznej (głównie szkoły) zostały poddane termomodernizacji. Dzięki temu zrodziły się oszczędności w zużyciu energii cieplnej i elektrycznej. Z oszczędności tych spłacamy nakłady inwestycyjne Siemens’a.
Wprowadziliśmy udogodnienia w obsłudze mieszkańców – Urząd Miasta pracuje od ubiegłego roku w soboty (w drugą sobotę miesiąca). Na tzw. „dołku” przy ul. Miodowej zaś powstał Punkt Obsługi Mieszkańca. Dzięki niemu płocczanie z osiedla Skarpa i Dobrzyńska nie muszą jechać na Stary Rynek czy na al. Piłsudskiego, wiele spraw mogą załatwić na osiedlu.
Słuchamy płocczan. Jedną z form konsultacji, jakie prowadzimy, jest Budżet Obywatelski Płocka. W ubiegłym roku – w ramach piątej edycji BOP – płocczanie zgłosili 12 projektów. Ważne jest jednak to, że w 2016 skończyliśmy projekty wcześniej zgłoszone jak np. skwer na osiedlu Skarpa „Las Skarpas” (300 tys. zł), czy Płockie Centrum Terapeutyczno-Rehabilitacyjne (4 mln zł) z m.in. grotą solną, komorą hiperbaryczną, salami do kinezyterapii, fizykoterapii, czy hydroterapii. Jest to jedyny w kraju ośrodek z tak bogatym wyposażeniem, które pomaga najmłodszym.
Wiele wydarzyło się w gminnych spółkach, największe wydarzenie wiąże się bez wątpienia z sukcesem spółki Wisła Płock i historycznym awansem drużyny piłkarzy nożnych do Ekstraklasy.
Wszystkie nasze działania budują dobry klimat inwestycyjny, który powoduje zainteresowanie inwestorów Płockiem. W ubiegłym roku zaczęły tu działalność firmy o profilu, jakiego jeszcze u nas nie było, a wśród nich – pierwsza firma z branży IT. Nowe firmy to nowe miejsca pracy i mniejsze bezrobocie. W listopadzie ubiegłego roku bezrobocie spadło do rekordowo niskiego poziomu 8,5 proc. Było to najniższe bezrobocie w historii Miejskiego Urzędu Pracy. W tym roku spada ono nadal, ostatnie dane mówią, że wynosi 8,2 proc.
Ubiegły rok, pod względem finansowym, zakończyliśmy nadwyżką budżetową, realizując przy tym ponad 98 proc. zaplanowanych wydatków. Nasze dochody przekroczyły ponad 842 mln zł, wydatki – prawie 818 mln zł. Jednocześnie zmalało zadłużenie Płocka (o 20 mln zł).
Dobre wyniki finansowe przełożyły się na poprawienie ratingu miasta. Agencja Fitch podniosła krajowy rating Płocka z poziomu „A plus” do „AA minus” i zmieniła perspektywę ze stabilnej na pozytywną.
– Skutecznie pracujemy na sukces Płocka – tak możemy mówić o ubiegłym roku. Obecny rok zapowiada się jeszcze lepiej.

 

Jak zostać stolicą sportów motorowych

Budmat Auto Drift Team przypomniał mi, że Płock otarł się kiedyś o możliwość bycia stolicą polskich sportów motorowych. No, właśnie.

Budmat jest firmą, która w płockiej rzeczywistości istnieje od lat. Można gratulować skuteczności jej menedżerom i pr-owcom, że udało im się zakorzenić tę nazwę na rynku materiałów budowlanych.

Budmat dziś to nie tylko materiały budowlane, ale także to m.in. Budmat Auto Drift Team. Zespół kierowców, który wraz ze swoimi sukcesami otwiera dziś powoli drogę do nowej perspektywy miasta: Płocka, który jest stolicą polskich sportów motorowych.

Budmat Drift Show jest imprezą, która – wydaje się – na stałe zagościła w Płocku. Nie jest jednak to jedyne przedsięwzięcie tego typu.

WOPR-owcy zorganizowali przecież na Wiśle fantastyczne zawody skuterów wodnych. Mamy Autofarę, mamy fantastyczne zakończenie sezonu motocyklowego. Wiem, że tym wpisem przywrócę zaraz dyskusję o torze wyścigowym w Płocku. On powstanie, jest kwestią czasu, kilku lat. Dokończymy modernizację bazy oświatowej w Płocku, dokończymy obwodnicę, zrobimy bulwary wiślane, przyjdzie za moment czas i na tor wyścigowy. Doskonale byłoby zbudować go w formie partnerstwa publiczno-prywatnego. Jest to całkiem możliwe. Pytanie tylko, kto byłby tym naszym prywatnym partnerem? Budmat, czy Orlen?

Pamiętajmy, że był w Płocku jeszcze finał świetnej imprezy, która nazywała się Rajd Orlen. I odcinek specjalny rajdu, rozgrywany na ul. Mostowej, Rybakach i Sobótce. Kto wie, czy przy konsekwentnej pracy i promocji takiej imprezy nie stałaby się ona kiedyś konkurencją np. dla kultowego Rajdu Barbórka?

Sponsorem Rajdu Orlen imprezy był i samorząd miasta, i właśnie Orlen. Nie warto by wrócić do tego przedsięwzięcia?

A może trzeba pójść jeszcze dalej? Orlen organizuje kilka imprez w dużych miastach. Orlen Cup np., który kiedyś był w Płocku – dziś PKN organizuje w Łodzi. Otóż jest impreza, którą PKN organizuje w Warszawie, a którą można zorganizować w Płocku: to Verva Street Racing. Przyjmiemy ją z radością. W przyszłym roku ulice na przemysłowym Kostrogaju będą nowe i w każdy weekend gotowe do zorganizowania takiego ulicznego ścigania. Nowe, bezpieczne i położone daleko od bloków mieszkalnych. Idealne miejsce na weekendowe ściganie się.

Dziś mamy Budmat Drift Show, jutro możemy mieć jeszcze Vervę Street Racing. Tym bardziej, że coraz głośniej mówi się o tym, że organizatorzy tej imprezy dostrzegli Płock i zastanawiają się nad Vervą Street Racing w Płocku. Zapraszam do Płocka.

O festiwalu w Opolu: warto być uczciwym

Warto być uczciwym, choć nie zawsze się to opłaca. Opłaca się być nieuczciwym, ale nie warto – powiedział Władysław Bartoszewski. Cytat ten doskonale pasuje do zamieszania wokół festiwalu w Opolu i naszego w nim udziału.

Zamieszanie wokół Krajowego Festiwalu Piosenki Polskiej Opole zaczęło się od rezygnacji Kayah z występu w tegorocznym koncercie w proteście przeciwko sortowaniu artystów. Potem ruszyła lawina rezygnacji kolejnych artystów i w rezultacie festiwal w Opolu nie odbędzie się.

Zamieszanie to ma charakter polityczny, nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Wyrazili to sami artyści.

Polityczny charakter zamieszania wynika także z faktu, że kiedy padła propozycja zorganizowania opolskiego festiwalu w innym mieście i wymieniony został Płock – to nie TVP się do nas zwróciła, ale politycy Prawa i Sprawiedliwości. Sytuacja taka tłumaczy wszystko.

Bez wątpienia polityczne zamieszanie wokół festiwalu w Opolu jest okazją do przejęcia tej imprezy. Ale będzie to nieuczciwe. I dlatego nie zrobimy tego.

Bo po pierwsze to historia i legenda polskiej piosenki stała się elementem polityki, w której nie chcemy uczestniczyć. Możemy współpracować z TVP przy organizacji nowego, innego przedsięwzięcia, które trafi na antenę ogólnopolską. Jesteśmy na to gotowi, ale nie będziemy „kraść” festiwalu z Opola. Festiwalu, który jest marką tego miasta, i na budowanie której miasto pracowało ponad 50 lat. Powtórzę: warto być uczciwym.

Nie zorganizujemy festiwalu w Płocku również dlatego, że szanujemy artystów, którzy z niego zrezygnowali. Nie zrobili tego bez przyczyny. Rozumiemy to, sztuka musi być wolna od polityki. Mamy w Płocku najróżniejsze festiwale: od elektronicznego Audioriver, przez Polish Hip-hop TV Festival, aż po Disco nad Wisłą.

Audioriver 2016

Mamy przedsięwzięcia artystyczne jak Rynek Sztuki. W żadnym przypadku nie ingerujemy w twórczość artystów, których gościmy w Płocku.

Wolimy rywalizować uczciwie, więc… pozdrawiamy Opole!

Orlen odpowiedział w sprawie obwodnicy

Orlen nie wesprze nas finansowo przy budowie obwodnicy. Na moje pismo w tej sprawie odpowiedzieli, że płacą w mieście podatki i to wystarczy. I napisali jeszcze, że z powodu budowy naszej obwodnicy poniosą straty.

Zacznę od wyjaśnienia: przedsiębiorcy w Płocku płacą do kasy miasta trzy podatki. Płacą podatek od nieruchomości swojego zakładu, który stoi w naszych, miejskich granicach, odprowadzają udział w podatku od zysku oraz udział w podatku od tego, co zapłacą swoim pracownikom.

Wszystko to jest prawnym obowiązkiem. Można nie płacić podatku od zysków, kiedy ich nie ma. Pozostałe opłaty są obowiązkowe.

Orlen od jakiegoś czasu mówi jedno: płacimy do kasy samorządu podatki i to wystarczy. I nagłaśnia swoje akcje marketingowe, które tworzą wrażenie, że robi coś więcej.

Nie jest to – co teraz piszę – żadne żalenie się na kombinat.

Ale wytłumaczcie mi, proszę, dlaczego PKN Orlen reklamuje w Płocku Orlen Warsaw Maraton? Zamiast zrobić tę imprezę w Płocku? Ktoś chce nam – płocczanom – powiedzieć, że nie mamy warunków na zorganizowanie takie biegu?

Że nie można przywieźć do Płocka najlepszych na świecie biegaczy? Bo prowincja? Bo mniejszy efekt marketingowy?

Bo może w Płocku można zostawić kominy zakładu produkcyjnego i ….zapłacić obowiązkowe podatki, i mieć to z głowy. Kupić cztery komputery dla jakiegoś centrum, zasponsorować koncerty pasyjne, kilka przedstawień w teatrze, opatrzyć to logiem „Orlen dla Płocka” i… mieć to z głowy.

Można powiedzieć, że to Warszawa jest dobrym miejscem na tak dużą imprezę, jak Orlen Warsaw Maraton, bo tam się osiągnie odpowiedni efekt marketingowy.

Ale można też zrobić imprezę, bądź sponsorować drużynę, która będzie pokazywać, że miejsce, z którego pochodzi sponsor jest ważniejsze. Przekształcić to miejsce w taki sposób, by wszyscy chcieli tu przyjechać. Słowem: można traktować Płock podmiotowo, można traktować przedmiotowo.

Wszyscy kupiliśmy choć raz w życiu aspirynę Bayera. I wszyscy znamy nazwę drużyny: Bayer Leverkusen. Małego miasteczka Leverkusen. Chciałbym, żeby w Europie tak samo znana była nazwa Wisły Płock. Albo Orlen Wisły Płock. Żeby Niemcy, Holendrzy, Belgowie, Hiszpanie, Francuzi łamali sobie języki, próbując z szacunkiem wymówić nazwę: „Orlen Wisła Płock”.

Zaczęliśmy budować drugi odcinek obwodnicy. Lada dzień zaczniemy budować trzeci. Zbudujemy go bez Orlenu. Jak to się kolokwialnie mówi od lat i mówiło się to jeszcze przed „dobrą zmianą” – „damy radę” go zbudować. Jesteśmy do tej inwestycji przygotowani, pozyskaliśmy środki UE i wiemy, po co ją robimy i wiemy, jak ją zbudować.

Pierwszy odcinek obwodnicy był dla miasta – bo wyprowadził ruch ciężkich pojazdów z centrum. Drugi będzie dla ruchu tranzytowego, bo całkowicie zabierze ruch tych samochodów z Płocka. Trzeci – jest dla Orlenu. Dla jego pracowników, klientów, kadry zarządzającej.

Zbudujemy go bez Orlenu, bo jest on także dla miasta, ponieważ zabranie setek, jeśli nie tysięcy samochodów z centrum Płocka to olbrzymia ulga dla tysięcy płocczan. Nie jest to inwestycja tylko w PKN i wygodę jego pracowników, ale także w Płock, w zdrowie jego mieszkańców, w ich bezpieczeństwo i spokój. To także inwestycja w przyszłość Płocka – w nowe tereny inwestycyjne. Orlen w te wartości nie chce inwestować – taki wybór, niech tak zostanie.

Orlen napisał nam, że poniesie straty z tytułu budowy naszej obwodnicy, ponieważ na jakiś czas musimy zamknąć ruch pociągów po torze obok ul. Bielskiej. Jednak to, że codziennie transport kolejowy (z i do rafinerii!) przetacza się przez środek miasta wywołując związane z tym uciążliwości to przecież dla nich drobiazg.

Na budowę obwodnicy wydamy ponad 100 mln zł. Ale rozumiem tę stratę czterech mln zł. Tak mi przykro…

I już na zakończenie – wysłałem do PKN jeszcze jeden list – z propozycją współfinansowania stadionu. Z niecierpliwością czekam na odpowiedź.

Żywe miasto zawsze jest głośne

Hałas nas otacza. „Produkują” go ulice, samochody, szyny kolejowe, zakłady produkcyjne i nikt tego nie zmieni. Jest to naturalne, bo każde miasto żyje. Pomysł wprowadzenia ciszy nocnej uderzy jedynie w festiwale na plaży i spowoduje, że „wyprowadzą” się one z Płocka. A to byłoby dużą stratą finansową dla płocczan.

Grupa radnych zaproponowała byśmy wprowadzili ciszę nocną i ograniczyć zabawy m.in. na plaży nad Wisłą do godziny 22.00 lub 24.00.

To nieporozumienie. Ludzie chcą bawić się dłużej, zarówno młodzi, w średnim wieku, jak i seniorzy, którzy potrafią np. na weselach tańczyć i śpiewać całą noc.

Jeśli miasto żyje – hałasuje. Hałas otacza nas i dochodzi zewsząd. Hałasują kościelne dzwony, nad Wisłą regularnie od rana niesie się głośny dźwięk uderzanego metalu ze stoczni rzecznej.

Hałasuje np. stary most i jego dylatacje. Hałasuje szynobus na moście i na torach, hałasują pociągi towarowe. Na nogi stawiają syreny pojazdów uprzywilejowanych – policyjnych radiowozów, karetek pogotowia, czy wozów bojowych straży pożarnej. Szumią ulice, wypełnione samochodami osobowymi i motocyklami, emitują dźwięki zakłady przemysłowe. Powtórzę: jeśli miasto żyje – hałasuje. Nie przez przypadek używamy czasem zwrotu: martwa cisza.

Pamiętacie, jak Płock wyglądał na początku lat 90? Zwrot, że „nic się tu nie dzieje” był bardzo prawdziwy. Inny był wówczas też charakter Starego Rynku – serca starówki. Był zielonym skwerem, otoczonym ulicami, na którym stał zegar słoneczny i kilka stołów do gry w szachy.

Jego przebudowa nie była decyzją przypadkową i nieprzemyślaną. Takie było założenie: miał wrócić do roli rynku – miejsca spotkań, targów, zabawy. Sprawdza się w tej roli znakomicie. Zwłaszcza, że w Płocku, na Starym Rynku, ale nie tylko tu, dzieje się bardzo dużo. Nie jest to już ten sam Płock, co na początku lat 90, kiedy funkcjonowały ze dwa hotele, a dziś jest ich 14, nie licząc pokojów gościnnych.

Największe festiwale jakie mamy, muszą odbywać się całą noc. Na weselach też nikt nie bawi się tylko do godz. 22. O północy podaje się tort i potem wszyscy wracają do zabawy. Co najwyżej panie zdejmują obcasy, ale nikt się „nie poddaje”.

Gdybyśmy wprowadzili ciszę nocną – imprezy te przeniosłyby się poza Płock. Byłaby to olbrzymia strata dla naszego przemysłu turystycznego – hotelarzy, właścicieli sklepów, restauratorów, czy taksówkarzy. Kto ignoruje ten argument staje przeciwko ludziom, którzy tu pracują. Taksówkarze mają utargi sięgające dziennie tysiąca złotych, optycy sprzedają najdroższe modele okularów przeciwsłonecznych. Organizatorzy Audioriver operują argumentem, że większość uczestników zabawy jest spoza Płocka, tylko co dziesiąty bilet kupują płocczanie. Oznacza to, że do miasta przyjechało ostatnio 25 tysięcy gości. Jeśli każdy wydał przez trzy dnia 500 zł, to w płocki przemysł turystyczny wpompowane zostało ponad 12 mln zł. Jestem pewien, że zostawiają więcej, szacujemy, że dwa razy więcej. W tym roku odbędą się nad Wisłą trzy duże imprezy, łącznie potrwają osiem dni.

Usłyszałem kiedyś zarzut, że dźwięk atakuje i niszczy drganiami naszą skarpę. To nieprawda! Skarpę regularnie umacniamy, budowa alejek pod Hotelem Starzyński i kościołem farnym była nie tylko wymianą nawierzchni, ale przede wszystkim polegała na umocnieniu skarpy. Poza tym jest ona pilnowana przez wieże inklinometryczne. Są to nowoczesne urządzenia, które badają zachowanie gruntu ponad 30 metrów w głąb i są w stanie zasygnalizować i przewidzieć wystąpienie np. osuwiska z kilkuletnim wyprzedzeniem. Inklinometry pokazują, że skarpa jest stabilna i nic złego się z nią nie dzieje.

Imprezy na plaży, zwłaszcza Audioriver są doskonałą i skuteczną promocją miasta, nie zapominajmy o tym, ale również świetną rozrywką dla płocczan, którzy nie muszą z Płocka wyjeżdżać.

Festiwalowy Płock” serię imprez na plaży właśnie, tych hałasujących, zorganizował mój poprzednik. Był wspierany przez radnych, którzy dziś proponują ciszę nocną. Sprawdza się stare przysłowie: punkt widzenia zależy od punktu siedzenia…

Czarne chmury zawisły nad miejskim szpitalem

Placówką, która działa od XV wieku! Kto wie, czy nie będziemy musieli zamknąć najlepszych oddziałów…

Reforma” oświaty demoluje właśnie nasze szkolnictwo, a przed nami „reforma” służby zdrowia, która wprowadzi m.in. „sieć szpitali”. Niestety, wiąże się z tym bardzo poważne ryzyko naszego Szpitala św. Trójcy.

Sieciowe szpitale” obejmą cztery z sześciu oddziałów miejskiego szpitala. Nie obejmą chirurgii i ortopedii – dwóch oddziałów, które są tzw. oddziałami planowymi. Żeby dalej funkcjonować – muszą stanąć do konkursów. NFZ zapowiadał, że 85 procent środków, jakie posiada, przeznaczonych zostanie na szpitale sieciowe. Piętnaście procent – na konkursy.

Gdyby tak zostało – nie mielibyśmy powodów do obaw o płocki szpital. Wiemy, że płocka chirurgia i ortopedia są jednymi z najlepszych na całym Mazowszu. Mogę to napisać z pełną odpowiedzialnością, ponieważ NFZ wie, po działaniu których szpitali trzeba płacić za „poprawki”. Jakość usług na naszej ortopedii i chirurgii jest naprawdę na najwyższym poziomie.

Ale NFZ zapowiedział ostatnio, że na sieciowe szpitale pójdzie 91 procent środków, a na konkursy – tylko dziewięć. A to rodzi olbrzymie ryzyko, że nasz szpital nie wygra konkursu, bo pieniędzy na konkursy będzie po prostu za mało.

Co stanie się w takiej sytuacji?

ortopedzi św trójcy (4)

Zabieg ortopedyczny w Szpitalu św. Trójcy.

Oznacza ona zamknięcie chirurgi i ortopedii w Szpitalu św. Trójcy. Dla miasta i płocczan konsekwencje będą bardzo poważne.

Po pierwsze – jeśli na Mazowszu konkurs wygra np. jakiś szpital w Siedlcach – na zaplanowane zabiegi chirurgiczne, czy ortopedyczne trzeba będzie tam jeździć. Nie będą to jednorazowe wyjazdy, ponieważ po zabiegu trzeba zazwyczaj kilkakrotnie stawić się na zmianę opatrunku i nadzorować proces gojenia się. A inny oddział, czy poradnia takiego pacjenta nie przyjmą.

Teoretycznie mamy jeszcze chirurgię na Winiarach, ale jest to tzw. chirurgia ostra. Połączenie chirurgii ostrej i planowej nie jest niemożliwe, wszystko da się zrobić, jednak jest to szalenie trudne organizacyjnie i logistycznie. Wyobraźmy sobie, że czekamy na zabieg, za godzinę mamy być już na sali operacyjnej, kiedy przyjeżdża ktoś ranny np. w wypadku drogowym.

Zresztą cyfry mówią za siebie: chirurgia w szpitalu miejskim ma 900 pacjentów rocznie, ortopedia – 1300. Nie wyobrażam sobie, że Winiary będą w stanie przejąć taką liczbę pacjentów.

Po drugie – brak konkursów oznacza, że zwalniamy z Płockiego Zakładu Opieki Zdrowotnej od 40 do 50 osób. Nie tylko zatrudnionych bezpośrednio na tych oddziałach. Zredukować też trzeba będzie cały personel pomocniczy placówki.

Po trzecie spółka zostanie z niewykorzystanym całkiem nowym sprzętem medycznym za miliony złotych. Dla przykładu: stół operacyjny kosztuje 200 tys. zł. Stół operacyjny ortopedyczny – pół miliona. Zakup wielu z tych urządzeń został dofinansowany przez płockie przedsiębiorstwa.

Czwarta rzecz: zostajemy z niewykorzystanymi pomieszczeniami szpitalnymi. Na tych dwóch oddziałach mamy dwuosobowe pokoje z łazienkami. Nie w każdym szpitalu jest taki standard.

Strata tych oddziałów będzie bezpowrotna, bo stracimy również kadry. Ludzie tu pracujący znajdą inne zajęcie, być może z Płocka wyjadą. Bolesne będzie także to, że w razie braku kontraktu z NFZ PZOZ będzie musiał zamknąć również poradnię chirurgiczną i ortopedyczną, bo lekarze w niej zatrudnieni to chirurdzy, na co dzień pracujący przy stołach operacyjnych.

Agresja rodzi agresję

Czym skutkuje skłócanie Polaków – zobaczyliśmy we wtorek w Spółdzielczym Domu Kultury, kiedy młodzi ludzie zaatakowali Adama Michnika.

Można się nie lubić, nie cenić, można mieć różne poglądy, czy wręcz skrajnie różne poglądy, ale trzeba rozmawiać. To dialog jest formą wymiany poglądów.

Na kilka dni przed przyjazdem Adama Michnika na spotkanie, organizowane przez KOD, na słupach i rynnach na płockich ulicach pojawiły się tzw. wlepki w formie listu gończego, dotyczące redaktora naczelnego Wyborczej. W entuzjastyczny wręcz sposób informowała o tym m.in. TV Republika. Niech zabrzmi to zdecydowanie: dla mnie było to zaśmiecanie miasta, jak każdą inną wlepką. Potem pracownicy ratusza muszą tłumaczyć się, jak ciężko takie śmieci się usuwa.

Grupa ludzi, która przyszła zakłócać spotkanie z Adamem Michnikiem rzucając jajka i krzycząc „Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę”, również nie ujęła mnie swoim zachowaniem. To absurdalne, że Michnik, jeden z symboli podziemia i oporu w PRL słyszy, że jest „bolszewicką hołotą”. W tamtych czasach niewielu miało odwagę mieć inne zdanie niż totalitarna władza i narażać się na więzienie.

Ale to, co stało się później – odpalenie świecy dymnej w sali pełnej ludzi – to już skandal. Nie będzie, bo nie może być zgody, na takie zachowanie: ani na rzucanie jajkami, wyzywanie, czy narażanie ludzi. Nie może być siły w życiu publicznym i w politycznej, publicznej rozmowie.

Znana aktorka Meryl Streep na gali Złote Globy 2017 na widok kandydata na prezydenta USA, który przedrzeźniał niepełnosprawnego dziennikarza „New York Times’a”, powiedziała, że pękło jej serce. I dodała: „Taki wzorzec, pozwalający na upokarzanie innych ludzi, jest promowany publicznie przez kogoś potężnego i przenika do naszego życia codziennego, jest przyzwoleniem dla wszystkich, żeby robili to samo. Brak szacunku wywołuje brak szacunku, przemoc wywołuje przemoc”.

Mądre słowa. Pamiętajcie: brak szacunku rodzi brak szacunku, przemoc rodzi przemoc. Dlatego powtórzę: nie może być zgody na takie wydarzenia, jak to w SDK.

Europa nie dała się podzielić

Nikt tak nie zjednał Polaków, jak Jan Paweł II. Nikt tak nie podzielił Polaków, jak Jarosław Kaczyński i PiS. Przez długie lata nie zasypiemy tych podziałów.

Wydarzenia z ostatniego czwartku – sprzeciw rządu polskiego – przed ponownym wyborem Polaka na stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej, to nawet nie jest skandal. Słowo skandal jest w tym przypadku eufemizmem.

Cała Europa chciała przewodnictwa Donalda Tuska, tylko nie rząd Prawa i Sprawiedliwości. W chwili takiej PiS pokazał, jakie interesy są dla niego ważne. Nie Polska, nie obywatele Rzeczpospolitej, ale partyjny interes i prywatny odwet. Wszystko to było ważniejsze od interesu Polski i jej wizerunku.

Kiedy zmarł Jan Paweł II wszyscy Polacy się jednoczyli. Ludzie palili świeczki na ulicach, trzymali się za ręce, nie ważne było, czy byli katolikami, prawosławnymi, protestantami, zielonoświątkowcami, agnostykami, ateistami. Wszyscy stali razem. Najbardziej zwaśnione grupy kibiców publicznie godziły się i przepraszały na stadionach.

W czwartek Jarosław Kaczyński i rząd Beaty Szydło wykopali rowy, które na pokolenia podzieliły Polaków. Są to rowy nie do zakopania, Pokazali oni, że polska Solidarność stała się mitem. Zniszczyli nasz wizerunek, nasz historyczny dorobek.

Gratuluję Donaldowi Tuskowi wyboru na prezydenta tego kontynentu, gratuluję sukcesu. Jest on zasługą jego samego – mądrego człowieka, którego potrzebuje i docenia cała Europa w bardzo trudnych czasach. Wszyscy, którzy poparli tego człowieka wykazali się mądrością i doświadczeniem kontynentu.

Mam wrażenie, że politykom Prawa i Sprawiedliwości wydaje się, że nie muszą oglądać się na żadne wartości. Że sobie kupią Polaków. Myślą w ten sposób: dziś damy im pieniądze w ramach 500+, potem damy im wyższe emerytury, podniesiemy wynagrodzenia policji, żeby Sejmu broniła, w Płocku np. zrobimy groszową promocję paliwa w wybrane dni na stacjach paliw Orlenu, albo kupimy do Centrum Aktywności Seniora cztery komputery. Takie to kupowanie ludzi za cztery grosze. Mógłby to być nawet synonim sponsoringu ze strony Orlenu: cztery grosze.

Tylko, że sumienia nie można kupić i nie można traktować Polaków jak ludzi, których się kupi.

Na razie narobili nam wstydu na całą Europę i zniszczyli coś – powtórzę to – co Jan Paweł II przez lata budował.

Na szczęście Europa nie dała się tej socjalistycznej partii PiS (tak o niej pisze – nie bez racji – prasa niemiecka) podzielić.

« Older posts Newer posts »

© 2025 Moim zdaniem…

Andrzej NowakowskiUp ↑