Moim zdaniem...

blog Andrzej Nowakowski

Page 13 of 14

Kolejne propozycje i moje komentarze

Zacząłem komentować propozycje dziennikarzy Gazety Wyborczej Płock, którzy zbierają wśród swoich czytelników pomysły na nową kadencję dla samorządowców. Dziś kolejny wpis na ten temat.

Co jeszcze Gazeta proponuje?

Powołanie uniwersytetu w Płocku

Odpowiem pytaniem i sami je sobie też zadajcie: czy w takim mieście jak Płock, które leży blisko trzech prężnych ośrodków akademickich z renomowanymi uczelniami, jest sens powoływania uniwersytetu? Do Łodzi (częściowo autostradą) można dojechać w nieco ponad godzinę, podobnie do Torunia na UMK. Do Warszawy trochę dłużej. Uważacie, że uniwersytet w Płocku wygra konkurencję z na przykład UW? Zwłaszcza w czasach, gdy mamy w szkołach niż demograficzny, który za kilka lat spowoduje niesłychaną walkę uczelni o studenta?

Poza tym, jakie samorząd ma narzędzia do powoływania wyższej uczelni? Wszystko to proste pytania, na które są proste, przeczące odpowiedzi. Oczywiście uniwersytet zwiększyłby prestiż miasta, ale moim zdaniem trzeba myśleć realnie.

Na argument, że młodzież zostanie dzięki uniwersytetowi w naszym mieście odpowiem, iż moim zdaniem są skuteczniejsze sposoby na jej zatrzymanie: to perspektywa miejsca dla dzieci w żłobkach i przedszkolach, perspektywa pracy, mieszkania. Do tego dobra  oferta sportowa, miejsca do rozwijania zainteresowań, pasji, a także oferta kulturalna które zrobią swoje. Wiele z tych atrybutów posiadamy jak np. przedszkola, ale nie tylko one. Rewelacyjny był ostatni koncert Doroty Miśkiewicz.

Filharmonia

Dziennikarze Gazety piszą: nieśmiała propozycja. Nieprawda, że nieśmiała. To konkretna propozycja. W gmachu po policji, zmodernizowanym i zrewitalizowanym chcemy stworzyć centrum konferencyjne z salą koncertową dla Płockiej Orkiestry Symfonicznej, która dzięki takiej bazie będzie mogła przekształcić się w Filharmonię. Pamiętajmy, że za gmachem policji znajduje się duży teren, na którym może powstać właśnie aula z salą koncertową, parking, czy skwer z np. interaktywnym placem muzycznym, „grającymi ławeczkami” itp., dla seniorów oraz dzieci – miejsce do nauki i rekreacji.

Płatne strefy parkowania

Byłem im przeciw i zdania nie zmieniłem. Już dziś wyróżnia nas to w skali całego kraju: Płock jest chyba ostatnim miastem bez płatnych stref parkowania. I niech tak zostanie. Moim zdaniem parkingi powinny pozostać bezpłatne. Będziemy miastem przyjaznym dla kierowców. W tej kadencji zbliżyliśmy się do zbudowania i wytyczenia blisko tysiąca miejsc do parkowania, a ostatniego słowa jeszcze nie powiedziałem.

Przybliżenie do Płocka drogi szybkiego ruchu nr 10

Oczywiście, że tak. Inwestycja ta nie leży w kompetencjach prezydenta Płocka, ale zabiegamy o to, by po zmodernizowaniu tej trasy przebiegała blisko miasta. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad przygotowuje plany jej przebudowy i staramy się, by nasz głos usłyszała.

Szalety miejskie

Moim zdaniem trzeba o nie zadbać. Od dekad szalety miejskie czekają na remont. Mieliśmy problem z zorganizowaniem WC koło prywatnego dworca autobusowego przy al. Jachowicza, ale zrobiliśmy tę toaletę. Podobno było to niemożliwe, okazało się jednak, że jest inaczej. Zainwestujemy także w pozostałe toalety.

Bezrobocie

Generalnie trzeba pamiętać, że prezydent nie jest biznesmenem budującym fabryki. Może jedynie kusić inwestorów atrakcyjnymi propozycjami terenów pod inwestycje. Przez lata Płock żył pewnym mitem, że Płocki Park Przemysłowo-Technologiczny jest panaceum na całe zło braku inwestycji i bezrobocie. Rozwijamy Park, powstało w nim w ciągu ostatnich czterech lat ponad 420 miejsc pracy. Ale PPPT to spółka miasta i Orlenu, nie zawsze interesy tych dwóch partnerów i udziałowców muszą być zgodne. Dlatego niezależnie od Parku przygotowaliśmy ofertę inwestycyjną jakiej jeszcze w historii miasta nie było. Uwolniliśmy kilkadziesiąt hektarów terenu, przygotowaliśmy go na inwestycje pod kątem prawnym i zagospodarowania przestrzennego, i właśnie zaczynamy jego promocję w mediach biznesowych. Przygotowujemy się do ogłoszenia przetargu na sprzedaż blisko 20 hektarów uzbrojonych gruntów, na których może powstać wszystko: nowa fabryka CNH, Fiata, czy Volkswagena. Zaraz obok budowanej obwodnicy i planowanego pasa betonowego lotniska.

Kolejny obszar (24 hektarów) przygotowujemy do objęcia przez Warmińsko-Mazurską Specjalną Strefą Ekonomiczną. Przed nami też podpisanie umowy o współpracy z Państwową Agencją Inwestycji Zagranicznych. Dzięki temu nie tylko PPPT, ale sam Płock będzie atrakcyjny dla inwestorów. I mamy szansę na sukces.

Linia tramwajowa

Nie zmieniłem zdania i jestem przeciw. Nowa perspektywa finansowa UE otwiera możliwości inwestowania w ekologiczny, cichy transport miejski. Moim zdaniem warto skorzystać z tych środków. Jednak po to by kupować kolejne, nowe autobusy Komunikacji Miejskiej, ale np. z napędem hybrydowym. Dzięki nim zmniejszymy uciążliwości związane z funkcjonowaniem w mieście pętli autobusowych, bo „hybryda” rusza cicho i bez spalin, właśnie dzięki elektrycznemu silnikowi. Nie jest uciążliwa dla płocczan mieszkających blisko pętli i przystanków autobusowych.

Co moim zdaniem warto zrobić

Z zainteresowaniem czytałem propozycje programowe dla samorządowców przyszłej kadencji, które dziennikarze „Gazety Wyborczej” zbierali i publikowali przez kilka tygodni.

Postawiłem w czasie swojej czteroletniej kadencji na konsultacje społeczne w najróżniejszej formie. Budżet Obywatelski Płocka to jedna z nich, warsztaty charrette w sprawie Nowego Rynku – to kolejna forma konsultacji. Takich rozmów z płocczanami, przywróconymi radami osiedli było więcej. Wszystkie pokazują potrzeby mieszkańców Płocka.
Łamy gazet są także takim forum konsultacji społecznych, również ten głos biorę pod uwagę.

Na łamach „Wyborczej” wypowiadało się wielu znanych i lubianych płocczan. Skomentuję w kilku wpisach zebrane przez dziennikarzy propozycje ( jednym byłoby to niemożliwe 🙂 ). Warte są tego, choć w niektórych wypadkach warto zauważyć również, że znajdują się one w moim programie wyborczym. Cieszę się, że myślimy podobnie.

Co zaproponowali dziennikarze Gazety Wyborczej?

1. Przebudowanie Nowego Rynku.

Jestem za. Zamierzam w nowej kadencji zająć się nie tylko tym miejscem, ale także placem Obrońców Warszawy.

2. Odnowienie ruder w centrum miasta

Jak najbardziej. Wielu płocczan zgłasza taką potrzebę, zgadzam się z tym. Ale proszę pamiętać, że wiele owych „ruder” ma właścicieli. Nie należą one do miasta. Tak dzieje się np. w przypadku ostatnich niewyremontowanych jeszcze kamienic przy Starym Rynku. Odkupowanie ich od prywatnych osób jest operacją bardzo kosztowną, budzącą kontrowersje i nie sądzę, by radni zaakceptowali taki wydatek.
Natomiast odnowię budynki, które są własnością miasta. Już trwają przygotowania do renowacji zabytkowej kamienicy wraz z oficyną przy ul. Kwiatka 3, powstaje dokumentacja remontu budynku przy Kazimierza Wielkiego 6 oraz Sienkiewicza 38. Centrum Płocka bardzo zmieniło się w tej kadencji. Małymi, ale systematycznie podejmowanymi krokami zamienimy je w perełkę w skali kraju.

3. Postawić trzeci most przez Wisłę

Ale po co? Dla prestiżu? Istniejące dwa mosty mamy zakorkowane? Z pewnością nie. Przeciwnie – jadąc nową przeprawą można spotkać patrol drogówki, który kontroluje prędkość, bo dozwolone 100 km na godzinę jest przez niejednego kierowcę mocno naruszane. Wiele to mówi o tym, jak duża jest przepustowość nowej przeprawy i jak zbędna jest trzecia drogowa. Tym bardziej, że kosztowałaby ona od 300 do 400 mln zł, czyli równowartość 10 – 11 wiaduktów jak ten nad al. Piłsudskiego. Za te same pieniądze lepiej robić wiadukty i bezkolizyjne skrzyżowania w centrum. To lepszy kierunek.
Wrócę do pomysłu budowy trzeciego mostu. Jest sens jego budowy, ale wyłącznie jako mostu kolejowego, który będzie przeprawą na nowej trasie kolejowej poza miastem. Ale taki most nie leży już w moich kompetencjach. Ja mogę tylko lobbować za jego powstaniem, jak każdy płocczanin.

4. Zbudować kolejne tanie stacje paliw

Zbudujemy taką stację, która – jak spodziewa się wielu płocczan – wpłynie na obniżenie cen paliw na płockim rynku.
Choć samorząd nie powinien ingerować w rynek i poglądów na ten temat nie zmieniłem. Ponieważ sam jestem za tym, by ceny paliw na stacjach spadały – wolę ułatwiać prywatnemu kapitałowi budowę kolejnych placówek. Duża liczba stacji benzynowych tworzy warunki do konkurencji i obniżenia cen paliw. W tej kadencji udała nam się współpraca z BP i Shellem (stacja wyrosła na gruntach należących do spółki Rynex), i dwie nowe placówki tych koncernów powstały. I był moment, że ceny benzyny na lokalnym rynku na chwilę spadły.
Ponieważ nadal są jednak wysokie – zdecydowany jestem sięgnąć po narzędzie jakim jest druga miejska stacja paliw.

5. Przebudować nabrzeże wiślane

– W planach są m.in. nowe bulwary, dodatkowe plaże nad Sobótką, alejki spacerowe i biegowe, port jachtowy, kawiarenki. Pora, by plany stały się rzeczywistością – napisali dziennikarze Gazety.
Jak najbardziej przyszłą pora na urzeczywistnienie tych planów. Projekt jest gotowy, dzięki współpracy z marszałkiem Mazowsza udało mi się go wprowadzić na listę inwestycji do sfinansowania w nowej perspektywie unijnych dotacji na lata 2014-20, słowem – czekamy tylko na ogłoszenie konkursu na nabór wniosków na takie projekty jak rewitalizacja nabrzeża płockiego i ruszamy z pracą.

6. Budować więcej mieszkań socjalnych

Powinniśmy budować raczej mieszkania komunalne, o socjalnych myśleć w kategoriach przekształcania w nie wybranych lokali. Na pewno nie możemy zbudować tzw. „pałacu cudów”.

7. Zaprojektować i zbudować nowy stadion Wisły

Jestem za, zwłaszcza na potrzeby Ekstraklasy. Argumentów jest tak wiele, że rozpisywanie się jest niepotrzebne.

8. Zrobić porządek z reklamami – dzikie i szpecące usunąć

Propozycja bardzo trudna do zrealizowania, jednak będąca też dużym wyzwaniem, którego miastu i mnie nie wolno unikać. Z reklamowym chaosem zaczęły walkę duże miasta w Polsce, widząc potrzebę upiększania swoich ulic, czy obszarów staromiejskich. Wbrew pozorom – w Płocku nie jest najgorzej. Udało się nam uchronić przed reklamami np. środkowy pas alei oraz ul. Wyszogrodzkiej. Ekipy telewizyjne realizujące nagrania na Starym Rynku chwalą to miejsce, bo nie muszą wycinać reklam z tła, co jest nieuniknione na staromiejskich rynkach innych miast. Słowem – nie mamy wszędzie kłopotu z reklamami, ale na pewno warto zrobić krok dalej.

9. Przyciągnąć inwestorów, by zmniejszyć bezrobocie

Przez cztery lata zrobiliśmy bardzo dużo. Lada tydzień wystawimy na sprzedaż przygotowany pod inwestycje teren wielkości fabryki. Będzie to największy w historii miasta przetarg inwestycyjny. Przez cztery lata sprowadziliśmy dziewięciu inwestorów do Płockiego Parku Przemysłowo-Technologicznego. Mamy list intencyjny w sprawie budowy elektrociepłowni Fortum. Podpisujemy pierwsze umowy ze specjalnymi strefami ekonomicznymi. Pierwsze efekty tych działań już widać, następne przyjdą już wkrótce.

10. Tworzyć parki, skwery, miejsca rekreacji

Nikt mi tego nie zarzuci, ale orliki, siłownie pod chmurką, skate park, skwer na rogu Łukasiewicza i Tysiąclecia, ścieżki rowerowe… długo wymieniać, ile udało mi się w tej kadencji zrobić. Ale obiecuję i to, że każdy wolny skrawek terenu postaram się zamienić na zielone miejsce do rekreacji – czy to skwer, czy park, czy miejsce do zabawy i rekreacji.

Budujemy obwodnicę i wiadukt nad Bielską

Dokończenie obwodnicy jest pierwszym i najważniejszym celem, fundamentem mojego programu wyborczego na nową kadencję.

Słyszy się czasem, że urzędujący prezydent ma zawsze trudniejszą kampanię niż jego kontrkandydaci. Muszę się bronić, bronić swoich decyzji, a kontrkandydaci mogą swobodnie operować zarzutami i obiecywać przysłowiowe „gruszki na wierzbie”. Otóż nie do końca.

Urzędujący i starający się o reelekcje prezydent ma przewagę, bo jest kandydatem do zweryfikowania. Zrobiłem, co obiecałem, choć niektórzy nie chcą tego widzieć. Ale wiadukt stoi, pierwszy odcinek obwodnicy także.

Tyle lat o niej mówiliśmy, tymczasem udało mi się zacząć jej budowę i teraz najważniejszym dla mnie zadaniem staje się już tylko jej dokończenie. O jej potrzebie świadczą listy od płocczan, które odbieram.

Zacytuję fragment korespondencji od Pana Bartosza: – Szanowny Panie Andrzeju, jestem mieszkańcem Płocka i nurtuje mnie sprawa związana z miastem oraz moją pracą. Mianowicie jestem kierowcą auta ciężarowego i zastanawia mnie fakt czemu Płock musiał czekać tyle lat aby rozpocząć budowę obwodnicy? Ale to pytanie raczej powinno się skierować do Pana poprzedników. Chciałbym dowiedzieć się kiedy zostanie ukończona obwodnica naszego miasta oraz jaki (…) będzie miała kształt,tj. gdzie będzie się kończyła – pisze Pan Bartosz.

Dlaczego tyle czasu Płock musiał czekać na budowę obwodnicy? Bo pierwsze to  bardzo duże przedsięwzięcie. Po drugie – moi poprzednicy wiązali ją z rządowymi, bardzo odległymi planami budowy dróg. A ja uwolniłem ją z tych planów – razem z zespołem moich pracowników przeprojektowaliśmy ją, nieco zmniejszyliśmy i poprowadziliśmy w granicach Płocka, którym zarządzam. Dzięki temu to ja sam – a nie Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad – mogłem zdecydować o rozpoczęciu jej budowy.

I ona już trwa. Z czasem obwodnicę będziemy mogli poszerzać, dobudowywać wiadukty lub wielopoziomowe skrzyżowania. Najpierw chcę, by połączyła nowy most z Orlenem, by całkowicie wyprowadzić z miasta ruch tranzytowy i kołowy transport ładunków niebezpiecznych.

W tym roku powstanie pierwszy fragment nowej trasy – od ronda Wojska Polskiego do ul. Otolińskiej. Potem kolejny – od Otolińskiej do Bielskiej i na koniec połączenie Bielskiej z ul. Długą. W 2017 roku, czyli za trzy lata, dojedziemy z mostu do Orlenu poza zabudowanymi terenami Płocka. Właśnie odbieramy pozwolenia na budowę tych odcinków drogi.

Niektóre odcinki obwodnicy jednojezdniowe, inne dwujezdniowe, będą ronda, ale powstaną też nowe wiadukty – np. nad torami obok ul. Bielskiej oraz nad jarem Brzeźnicy. Dzięki przemyślanemu projektowi droga będzie wystarczająco przepustowa, a jednocześnie stać nas, jako Płock, na jej zbudowanie.

Moim zdaniem takie rozwiązanie było najlepszym pomysłem na obwodnicę.

Moi konkurenci albo szukają pomysłów na Płock, albo szukają obwodnicy. A my kończymy budowę pierwszego odcinka drogi, która połączy nowy most z Orlenem.

O obwodnicę za granicami miasta zaś, która połączy budowaną trasę np. ze Słupnem możemy dalej razem walczyć. Bo także w tej sprawie wiele zrobiłem, w przeciwieństwie do niektórych parlamentarzystów.

Kredyt? Kto nie ma kredytu?

Na ostatniej sesji oponenci zaatakowali mnie, że kredytami obciążam miasto. Czy słusznie? Sami odpowiedzcie na pytanie, co wybrać? Zostawić np. zdemolowany, dworzec PKP, czy wziąć kredyt i odnowić go, by przestał straszyć i zaczął na siebie zarabiać?

Płock ma dziś szansę – być może najważniejsze „pięć minut” – które może zdecydować o dalszym rozwoju miasta i moim zdaniem nie ma co się w tym momencie oglądać za siebie. Nawet jeśli ktoś będzie mi wytykał niespełnienie tej obietnicy wyborczej, to w czasach, w jakich przyszło mi zarządzać miastem, zaciągnięcie kredytów było najrozsądniejszym posunięciem.

Dziś możemy zbudować drogi, szkoły, kupić autobusy i nowe przystanki wydając na to 20-40 proc. ich wartości, resztę pieniędzy dostając z Unii Europejskiej. Za pięć, sześć lat tych pieniędzy możemy nie mieć, bo dotacje się skończą i za wszystko będziemy płacić 100 procent z własnej kieszeni, czyli z budżetu miasta.

Albo garściami bierzemy te unijne pieniądze „teraz, albo nigdy”. Mamy alternatywę – na wkład własny wziąć kredyty, albo… zrezygnować z inwestycji.

Na przykład: możemy odrestaurować Małachowiankę – najstarszą polską szkołę – za 30 mln zł. Z miejskiej kasy płacimy dziś pięć mln zł. Resztę – 25 mln – daje nam Unia Europejska rękami marszałka Mazowsza Adama Struzika.

Chcecie czekać, aż się w kasie miasta uzbiera 30 mln zł?
Czy lepiej od ręki wziąć pięć mln zł kredytu jako wkład własny i 25 mln zł dotacji z Unii? Rachunek jest prosty: nawet jeśli będziemy musieli oddać tej pożyczki sześć, albo siedem mln zamiast pięciu to wciąż jesteśmy na plusie, bo 25 mln dostaliśmy, prawda?

I co najważniejsze – zabytkowa szkoła i jej uczniowie nie czekają na remont, ale cieszą się obiektem.

Przykłady można mnożyć. Kolejny to obwodnica, której zadaniem jest nie tylko poprawić komfort życia płocczan. Nie wiem, czy nie ważniejszą jej rolą jest skomunikowanie terenów w rejonie lotniska i Trzepowa, które przygotowaliśmy pod inwestycje. Mam czekać, czy raczej „pędzić” z jej budową, by jak najszybciej uatrakcyjnić obszary inwestycyjne?

Co ważne – nie jestem jedynym, który myśli w podobny sposób. Są politycy i samorządowcy, którzy widzą szansę na rozwój Płocka właśnie teraz, na wykorzystanie tych pięciu minut.

Od 1990 roku różne przeżyliśmy zjawiska gospodarcze, ale po raz pierwszy zmierzyliśmy się ze skutkami światowego kryzysu. Cztery lata temu nic nie zapowiadało zjawisk jak np. ostatnie wyniki finansowe Orlenu, który nie zapłaci nam wszystkich podatków, bo nie ma z czego. Bo ma ponad 5 mld zł straty z powodu Możejek. Tego jeszcze nie było.

Historia uczy, że inwestować należy w czasie kryzysu, kiedy wszystko tanieje, także kredyt. Bo kiedy po chudych latach przychodzą tłuste – ci , co zainwestowali już są gospodarczymi liderami i ścigają się z najlepszymi. Ci, co oszczędzali – rozpychają się z tyłu peletonu.

Przez cztery lata zainwestowaliśmy w Płock prawie miliard złotych – prawie dwa razy tyle, co mój poprzednik. Poprzednik też brał kredyty, ale budował molo i halę widowiskową bez jednej trybuny. Ja zaś za te pieniądze buduję m.in. pierwszy odcinek obwodnicy, wiadukt w al. Piłsudskiego, przedszkola, boiska, place zabaw, hale szkolne i sportowe, kończę dworzec kolejowo-autobusowy. Właśnie, dworzec: wiecie, że w połowie remontowany jest na kredyt? Bo Unia właśnie zaczęła odchodzić od dotacji na rzecz takich nisko oprocentowanych pożyczek. To sygnał, że złota era dotacji będzie się kończyć. Dworzec częściowo będzie zarabiał na siebie, kredytu nie odczujemy. Ale może wolelibyście go nie ruszać i zostawić jako starą ruderę?

Nie oszczędzam na zdrowiu płocczan

Dzisiaj przekazaliśmy szpitalowi św. Trójcy nowy, nowoczesny aparat do RTG. Stary się popsuł po 10 latach służby i zrobieniu setek tysięcy zdjęć. Przez ułamek sekundy nie wahałem się z kupnem nowego sprzętu, choć szpital – jako spółka – ma straty. Na zdrowiu nie oszczędzam. Kropka.

Nowy aparat RTG będzie wykonywał prześwietlenia m.in. klatki piersiowej, układu kostnego, zatok.

Nikt nie planował tego wydatku, ale gdy zawisła nad nami decyzja, co robić w tej sytuacji – nie zastanawiałem się nad wynikiem finansowym szpitala. Najważniejsze jest zdrowie płocczan. Nowy aparat kosztował 1,2 mln zł, ale z pomocą przyszły nam firmy, które współpracują z samorządem: Fundacja Orlen Dar Serca, Fundacja PERN-u i PZU.

Szpital będzie więc funkcjonował bez zakłóceń, także w wymiarze finansowym, choć jest spółką, która notuje straty.

Temat strat, które w ubiegłym roku przyniosły niektóre spółki gminne wywołał niedawno jeden z kontrkandydatów na prezydenta Płocka. Temat, który łatwo sprzedaje się hasłem: długi spółek!

Moim zdaniem to przysłowiowy kij z dwoma końcami. Spółki mogą uniknąć strat, mogą działać całkowicie komercyjnie, ale w zamian będziemy mieli rynkowe ceny biletów autobusowych, śmieci, wody i ścieków, opłat targowych itp. Spółki mają zarabiać, ale nie uważam za dobry pomysł zwalniania tych firm z obowiązku służenia miastu i nam wszystkim.

Ceny usług miejskich są niższe niż w wielu innych miastach, bo przyjęliśmy założenie, że Płock będzie przyjaznym ośrodkiem. Niższe ceny powodują, że spółki notują straty, które czasem wyrównujemy z budżetu miasta.

Dobrym przykładem takich dopłat jest Płocki Zakład Opieki Zdrowotnej. Szpital miejski jest spółką, ale działa w wyjątkowych warunkach rynkowych. Ma jednego zleceniodawcę usług – NFZ, który nie negocjuje cen, ale je narzuca.

Przychody są określone i można powiedzieć – sztywne. Co zrobić, by je zwiększyć? Brać dodatkowo pieniądze od pacjentów? Moim zdaniem – odpada.

Zredukować personel szpitala? Również i to nie jest wyjście.

Można ograniczać koszty placówki. W ubiegłym roku gruntownie poszukaliśmy możliwości redukcji kosztów i straty spółki za 2013 rok były mniejsze niż rok wcześniej o 1,5 mln zł. Ale jest granica, której moim zdaniem przekroczyć nie wolno.

Bo jeśli pójdziemy dalej drogą oszczędzania to staniemy przed perspektywą wprowadzania oszczędności bolesnych dla pacjentów i to… dosłownie bolesnych.

Możemy kupować najtańsze igły na rynku, to jeszcze da się znieść. Ale wyobraźcie sobie, że kupujemy tanie elementy implantów – sztucznych fragmentów stawów wszczepianych na ortopedii. I stosujemy takie, które po trzech, czterech latach używania staną się dla pacjenta dolegliwe….?

A może lepiej jest pogodzić się ze stratą spółki i dopłacić do niej, by pacjenci wychodzili z implantami, których niezawodność obliczona jest na co najmniej kilkanaście lat? Moim zdaniem wybór jest oczywisty.

Weźmy inny przykład działalności PZOZ: przychodnia przy Miodowej. Są tam specjaliści, którzy przyjmują na bieżąco i są tacy, do których ustawia się kolejka, m.in. okuliści.

Możemy zlikwidować kolejkę i przyjąć np. o tysiąc więcej pacjentów do okulisty niż zakłada kontrakt z NFZ. Ale ten tysiąc pacjentów więcej to strata spółki, którą miasto musi pokryć.

Co wybieracie?

Mamy mieć stratę w PZOZ i krótszą o tysiąc pacjentów kolejkę u okulisty, czy mamy mieć wynik finansowy na plus i tysiąc płocczan wysłać na prywatne wizyty okulistyczne? Powtórzę: moim zdaniem wybór jest oczywisty. Dopłacamy z miejskiego budżetu, by ludzie mieli dostęp lekarza.

Na koniec jeszcze jeden przykład: NFZ nie płaci nam za pielęgniarki szkolne. Sami musimy opłacić ich pracę. Gdybyśmy zlikwidowali szkolne pielęgniarki – strata PZOZ byłaby mniejsza.

Niech więc nikt nie wytyka, że spółki miejskie mają straty, ale niech pisze odważnie: zabiorę wam okulistę, zabiorę pielęgniarki szkolne itd. Nie chowajmy się za hasłami.

Nowe nabrzeże Wisły – plany stają się rzeczywistością

Wielu czytelników mojego bloga pisze o nabrzeżu lub pyta o nie, a także o Sobótkę i jej otoczenie. Odpowiem na wszystkie te pytania jednym wpisem.

W trakcie kadencji – razem ze swoim zespołem pracowników – przyjąłem pewną hierarchę przedsięwzięć, by odpowiedzieć na najróżniejsze potrzeby płocczan.  Zmodernizowaliśmy ulice i Komunikację Miejską, zainwestowaliśmy m.in. w bazę oświatową, przedszkola, żłobki i place zabaw, a także w wiele programów ułatwiających życie jak Karta 3+, czy Karta Seniora.

Zorganizowaliśmy imprezy z gwiazdami jak ORLEN Cup, zadbaliśmy o infrastrukturę miejską, czy zieleń. 777 drzew na 777. rocznicę uzyskania przez Płock praw miejskich i nowe skwery jak ten przy al. Jachowicza są tego przykładem.

Nie zapomnieliśmy o renowacji wiślanego nabrzeża, jego unowocześnieniu, uatrakcyjnieniu i dalszemu ożywieniu. Inwestycja ta musi być dobrze przygotowana. Pośpiech i improwizacja kończy się jak z historia z molo, którego wejście trzeba było dodatkowo zabezpieczyć przed naporem kry.

Nie wolno nam dziś powtórzyć błędów poprzedniej kadencji, modernizację nadbrzeża trzeba było przygotować starannie. Tym bardziej, że finansowo to przedsięwzięcie dwa razy droższe niż nowy amfiteatr i trzy razy droższe niż molo.
Mamy gotowy projekt nabrzeża. Nowy bulwar będzie ciągnął się od starego mostu do plaży. Będzie na nim ścieżka do biegania i dla rowerzystów. Nowa ostroga za portem, której zadaniem będzie odpychanie nurtu rzeki od brzegu, także będzie miejscem do spacerów. Co ważne – wydłużymy bulwar, który dziś urywa się przy Morce. W przyszłości będzie on kończył się na plaży.

Oczywiście przydałoby się poprawić stan czystości Wisły, ale na to samorząd nie ma wpływu. Jednak coraz więcej miast odprowadza coraz lepiej oczyszczone ścieki i – kto wie – może Wisła wkrótce stanie się czystą rzeką?

Kilka lat zabiegaliśmy o sfinansowanie projektu nowego nabrzeża ze środków unijnych. I udało się wprowadzić ten projekt do tzw. Regionalnego Instrumentu Terytorialnego – autorskiego narzędzia stworzonego przez marszałka Mazowsza Adama Struzika. Dzięki niemu – być może nawet jeszcze w tym roku – zaczniemy starania o pieniądze unijne. A na wiosnę – ruszymy z budową.
Modernizacja nabrzeża oznacza też uzbrojenie terenów nad Sobótką i wykonanie nad samym zalewem budynku z zapleczem socjalnym – toaletami, łazienkami, wypożyczalnią sprzętu wodnego itp.

Wspominam o tym, ponieważ Sobótkę czeka także poważna operacja gruntownego oczyszczenia. Dotychczas, kiedy zaistniała taka potrzeba, kosiliśmy zarastającą zalew roślinność.

– Czy jest jakiś sposób aby pozbyć się roślinności na dłużej a woda była czystsza? Czy są jakieś plany, aby nasza Sobótka stała się bardziej atrakcyjna, i zamiast jednego miejsca przeznaczonego na kąpielisko, wykorzystać większość miejsca wokół zalewu? Czy jest to możliwe? – pytała w mailu Pani Sylwia.

Zarastanie Sobótki jest procesem nie do powstrzymania, doraźne interwencje będą przynosić coraz słabszy skutek i czeka nas nieunikniona operacja bagrowania całego zbiornika.

Zabieg taki kosztuje ok. 800 tys., ale uczyni z zalewu bardzo atrakcyjny zbiornik wodny. Chcemy wybagrować Sobótkę w przyszłym roku.

Zdobyte miliony i droga po kolejne

Jeszcze nie zrobiłem podsumowania moich czterech lat pracy dla Płocka, ale czy wiecie, że w tym czasie wydaliśmy na inwestycje blisko miliard złotych? Zamiast ok. 600 mln, jak to wcześniej bywało. Te większe pieniądze to środki zewnętrzne.

Była to jedna z moich deklaracji: zabiegać o każdą, możliwą do zdobycia dla Płocka złotówkę, która powiększy nasz miejski budżet. Czasem mówiłem prezesom spółek lub swoim współpracownikom: – Dostaniecie z budżetu miasta tyle środków, ile będziecie potrzebować, jeśli do każdej płockiej złotówki dołożycie złotówkę zdobytą samodzielnie poza budżetem miasta.

Podziałało. Przez cztery lata zdobyliśmy kilkaset dodatkowych milionów złotych na najróżniejsze przedsięwzięcia. To nie tylko środki unijne np. na drogi dojazdowe do mostu, na początek obwodnicy, gruntowną renowację zabytkowych skrzydeł Małachowianki, czy program modernizacji sieci wodociągowo-kanalizacyjnej.

Są to również dotacje na płockie ulice, na modernizację alejek spacerowych na skarpie pod pomnikiem Krzywoustego i wiele innych inwestycji. Jest na tej liście także nowy instrument unijnego wsparcia – Jessica, dzięki której kończymy powoli modernizację dworca autobusowo-kolejowego. Widać już szkielet zadaszenia stanowisk autobusowych. Jeszcze w tym roku, rękami gminnej spółki Rynex, miejsce to zmienimy nie do poznania.

Listę tych środków, o które powiększyliśmy budżet Płocka, wydłużyła w środę inna płocka  spółka: Miejskie Towarzystwo Budownictwa Społecznego. Wręczenie kluczy do 12 mieszkań komunalnych w bloku przy ul. Kwiatowej jest doskonałym momentem, by przypomnieć – w pewnym uproszczeniu oczywiście – że do każdej złotówki wydanej na te lokale zdobyliśmy złotówkę z Funduszu Dopłat Banku Gospodarstwa Krajowego.

Za pieniądze te już zbudowaliśmy bloki przy ul. Jasnej i Kwiatowej, odnowiliśmy też kamienicę przy Sienkiewicza na starówce. Zdobyliśmy na te budynki ponad 2,4 mln zł.

Kończymy teraz kolejny blok przy ul. Sikorskiego i wracamy na ul. Sienkiewicza oraz na Kwiatka. Bo podpisaliśmy właśnie umowę na dofinansowanie kolejnych dwóch kamienic. Jedną postawimy od podstaw, drugiej – zabytkowej (dokładnie pod adresem Kwiatka 3, czyli u wlotu na Tumską) – przywrócimy świetność sprzed lat.

Budżet Płocka zasilimy kwotą 8,5 mln zł, za którą będziemy mieli łącznie 110 mieszkań.

A wracając na ul. Kwiatka… przy tej ulicy nie ma już wiele miejskich nieruchomości do odnowienia. Jedna z ostatnich należy do Miejskiego Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej, który przygotowuje się do konkurencji z MTBS-em w zdobywaniu pieniędzy z Funduszu Dopłat. Zlecił już wykonanie projektów renowacji dwóch kamienic na płockiej starówce.

Dziś Płock jest pod względem skuteczności w zdobywaniu pieniędzy z Funduszu Dopłat drugim miastem na Mazowszu i piątym w kraju.

Ten Fundusz Dopłat to trudny temat dla moich poprzedników. Bo pieniądze te były do wzięcia od ośmiu lat. Po raz pierwszy skorzystaliśmy z nich dopiero trzy lata temu, na początku tej kadencji.

Zapomniałem dodać, a niektórzy politycy mogą chcieć wydawać pieniądze na bilbordy, więc napiszę jeszcze: obydwie spółki, czyli MTBS i MZGM, nie miały strat za ubiegły rok. Miały niewielki zysk i tylko taki mogły mieć. Ponieważ na czynszach pobieranych od płocczan Urząd Miasta i jego spółki nie mogą zarabiać.

Ścieżki połączymy, by biegało się łatwiej :)

Nie było lekko, bo najpierw było w dół, a potem już tylko pod górkę i to na dodatek dwa razy :-). W pełnym słońcu i pod wiatr. Ale dałem radę w tym wyścigu. Oczywiście nie mam na myśli jeszcze wyborów samorządowych, ale Półmaraton Dwóch Mostów.

Już po raz trzeci nasz Stary Rynek zapełnił się gotowymi na ekstremalne wyzwania fanami biegania, którzy zjechali do Płocka z całego świata. Jedni przyjechali walczyć o zwycięstwo, inni – by zmierzyć się z własnymi słabościami. Na starcie stanęła rekordowa liczba uczestników – 920! Słoneczna aura cieszyła licznych kibiców, ale biegaczom z każdym kilometrem dawała się coraz bardziej we znaki. Zwycięzcami mogą się czuć wszyscy, którzy dotarli do mety! Gratuluję! Z podziwem patrzyłem zarówno na tych, którzy mijali mnie na trasie, jak i na tych, którym na mecie mogłem zawiesić na szyi symboliczny medal. Jestem pewny, że większość z nas stanie za rok znów na starcie!

A w kontekście biegania przytoczę fragment kolejnego listu, który wiąże się trochę z ostatnim bieganiem. Zacznę od cytatu:

– Dobrze znana trasa biegowa nad Wisłą ma jedno fatalne miejsce – podjazd techniczny przy amfiteatrze. Podjazd ten wykonany jest z betonowych płyt z otworami. Za każdym razem bieg przez ten fragment jest nie tylko męczący ale i niebezpieczny – zwłaszcza w trakcie powrotu, kiedy i zmęczenie i ciemność nie ułatwiają przebrnięcia przez te płyty. Niektórzy decydują się na bieg po piachu, tuż obok drzewa – żeby tylko uniknąć płyt. Żeby nie zawężać tego do biegaczy – prowadzenie dziecięcego wózka, panie w szpilkach (no może ten argument z lekkim przymrużeniem oka), małe dzieci – wszyscy chętnie powitaliby kilka metrów dociągniętej kostki brukowej. Myślę, że szerokość wjazdu spokojnie pozwoliłaby na dołożenie kawałka ścieżki a koszt nie byłby powalający – pisze Pan Michał.

Jak będzie z kosztami – zobaczymy. Ale pomysł jest dobry. I dobrze się składa, bo ten rok kończymy uzgodnieniem z Marszałkiem Mazowsza Adamem Struzikiem na temat kształtu Regionalnego Instrumentu Terytorialnego. Dokument zawiera listę inwestycji, które mogą otrzymać dofinansowanie unijne. Jest na niej projekt modernizacji nabrzeża wiślanego z budową pasażu i ścieżki rowerowej oraz kolejnej – do BIEGANIA, które będą ciągnąć się od budynków Płockiego Towarzystwa Wioślarskiego aż do początku plaży nad Sobótką. Czyli do miejsca, które opisuje Pan Michał. Nie pozostaje nic innego, jak dodać, że połączymy te dwie ścieżki przez parking w taki sposób, by zarówno biegacze, jak matki z wózkami mogli skorzystać z równej drogi. Nasze nabrzeże już wkrótce – także dzięki środkom z UE – diametralnie zmieni swoje oblicze, ale o tym już następnym razem…

Plac Obrońców Warszawy odzyska swój blask

Na łamy prasy wrócił temat placu Obrońców Warszawy – jednego z najbardziej urokliwych miejsc w Płocku. Renowacja tego skweru to jedno z wielu założeń mojego programu wyborczego. Odnowimy to miejsce.

Ciepło wspominam alejki kasztanowców z czasów szkolnych, w końcu to niedaleko do Jagiellonki.

Ostatnie lata trwał spór specjalistów, dotyczący kształtu tego miejsca. Pytanie jakie sobie zadawali w uproszczeniu brzmiało: czy bardziej ma on przypominać ogród angielski, czy mieć uporządkowany charakter i proste alejki, otoczone szpalerem drzew jak obecnie.

Razem ze swoim zespołem szukałem rozwiązania, które może pogodzić te wizje, a jednocześnie być odpowiedzią na współczesne potrzeby miasta, które potrzebuje miejsc parkingowych, zwłaszcza w otoczeniu starówki. Starówki, która w skali kraju jest unikalna, bo przetrwała niezniszczona wiele kataklizmów wojennych.

Udało się nam wypracować koncepcję, która łączy te wizje. Możemy zachować alejki kasztanowców, zmienić nieco jego zagospodarowanie w centralnej części i w dodatku wygospodarować nowe miejsca parkingowe. Niewykluczone, że na podziemnym parkingu.

Planowana rewitalizacja pl. Obrońców Warszawy doskonale koresponduje z trwającym remontem tzw. kamery pruskiej –  zabytkowej siedziby delegatury Mazowieckiego Urzędu Wojewódzkiego. Prowadzimy tę renowację, dzięki doskonałej współpracy z wojewodą mazowieckim Jackiem Kozłowskim.

Chcę, by ponowne oddanie tego budynku do użytku zbiegło się w czasie z rewitalizacją placu Obrońców Warszawy.

O tym, że jest potrzeba zagospodarowania tego miejsca świadczy też jeden z wniosków, złożonych do Budżetu Obywatelskiego Płocka. Wniosek ten nie jest konkurencją dla planów miasta, przeciwnie – mówi, że odpowiadamy na potrzeby płocczan.

Podkreślam często, że dotrzymuję słowa. Wkrótce plac Obrońców Warszawy będzie jak nowy.

 

Czynszów nie podnoszę, piłkarzom kibicuję, strat nie wytykam

Spółki miejskie mają 21 mln zł straty – krzyczą bilbordy jednego z moich konkurentów do urzędu prezydenta Płocka. I zapewne można je ograniczyć. Strat nie będzie jeśli np. podniosę czynsze w lokalach komunalnych i zamknę klub Wisła. Tylko czy to ma być pomysł konkurencji na program dla Płocka?

To dość prosta alternatywa. Albo likwiduję np. Wisłę Płock i strat nie mam, albo decyduję się na utrzymanie klubu. Podobnie jest z innymi spółkami, np. Orlen Wisłą. Likwidować spółkę i stratę, czy ją pokryć i z całą rzeszą kibiców cieszyć się z sukcesów płockich piłkarzy odnoszonych na stadionie, czy na parkiecie?

Samorząd płocki zdecydował się przed laty przekształcić zakłady budżetowe w spółki prawa handlowego, żeby otworzyć tym firmom możliwość szerszej działalności na rynku i samodzielnego zarabiania. Jak dzieje się to np. w Komunikacji Miejskiej, która codziennie oferuje ludziom tańsze paliwo na swojej stacji.

Ale dla samych płocczan forma tej działalności nie ma znaczenia. Spółki nie zostały bowiem nigdy zwolnione z misji służenia miastu. Misja ta polega na tym, że jeśli w interesie miasta należy prowadzić piłkarski klub sportowy, czy sekcję piłki ręcznej to należy do tej działalności dopłacić. Pokryć straty, by płockie kluby sięgnęły po mistrzowskie tytuły. Nie wyobrażam sobie, by ktokolwiek miał taki program wyborczy, w którym chce zakończyć „świętą wojnę” z Kielcami.

W ten sam sposób miastu służy Komunikacja Miejska, czy np. Wodociągi Płockie. Ceny biletów, czy metra wody lub ścieków nie są rynkowe, regularnie dopłacamy do nich, by płocczanie nie odczuli skutków kryzysu.
Przez całą kadencję nie podnosiliśmy również czynszów w Miejskim Towarzystwie Budownictwa Społecznego. Opłaty targowe na placach Rynexu też nie wzrosły. Przykłady mogę mnożyć.

Jednocześnie rękami tych miejskich spółek zmieniamy Płock. Rynex buduje nowy dworzec autobusowo-kolejowy. Zmieni ruderę, której całe miasto się wstydziło w obiekt, którym będziemy mogli się chwalić.
MTBS zakończył budowę Złotego Rogu, stopniowo oddaje do użytku mieszkania komunalne przy Sienkiewicza, Kwiatowej i Sikorskiego.

Wodociągi Płockie, korzystając z wielkiej unijnej dotacji modernizują swoją sieć, oddając do użytku przy okazji całkowicie odnowione ulice jak Góry, Ciechomicką, Kazimierza Wielkiego, al. Kobylińskiego, czy Nowowiejskiego. Nie wspomnę o dodatkowej działalności tej ostatniej spółki jak np. fantastyczna rewitalizacja wieży ciśnień.

Komunikacja Miejska wozi dziś płocczan w dużej części odnowionym taborem samochodowym z klimatyzacją i we wszystkich autobusach zamontowała biletomaty.
Agencja Rewitalizacji Starówki kończy zagospodarowanie dawnego pl. 13 Straconych budynkiem mieszkalnym. A Inwestycje Miejskie skończyły niedawno żłobek przy ul. Kleeberga na Podolszycach, przedszkole przy ul. Kochanowskiego, które powstało w miejscu baraków z lat 50. i buduje kolejne w Imielnicy. A oprócz tego buduje jeszcze halę sportową przy „Siedemdziesiątce” i nowy budynek Zespołu Szkół Ogólnokształcących Specjalnych na Cholerce.

Czy cokolwiek Płock na tej działalności spółek stracił? Spółki same muszą pokrywać swoje straty, ale jeśli trzeba im w tym pomóc – robię to, bo wszyscy na tym zyskujemy, a miasto zmienia się na lepsze.

« Older posts Newer posts »

© 2025 Moim zdaniem…

Andrzej NowakowskiUp ↑