Darmowa komunikacja miejska w Płocku – pomysł na kampanię wyborczą jednego z moich konkurentów, Mirosława Milewskiego. Szkoda, że nie mówi przy tej okazji, jak za darmo dostać też nowe, klimatyzowane autobusy?

Nie ma nic za darmo, ani w domowym budżecie każdego z nas, ani w budżecie miasta. Płock dopłaca do zniżek, które oferuje Komunikacja Miejska. Bilety nie mają rynkowych cen, inaczej byłyby dużo droższe. Każda ulga w cenie biletu musi być wyrównana z budżetu miasta. Do ulgowych biletów rocznie dopłacamy do KM 20 mln zł. Gdybyśmy zrobili sobie w Płocku autobusy za darmo – z budżetu miasta musielibyśmy dopłacać 40 mln rocznie lub nawet więcej.
A przecież pieniądze z tych dopłat można by wydać na coś innego: remont chodników, budowę kolejnych ścieżek rowerowych, czy kolejnego żłobka, albo parkingu. Słowem: dać za darmo ludziom jeździć autobusami oznacza zabrać im pieniądze z innych wydatków.

Zdecydowałem, że zamiast budować linię tramwajową zainwestujemy w Komunikację Miejską. Była to dobra decyzja. „Do góry nogami przewróciliśmy” schemat organizacyjny linii autobusowych i wprowadziliśmy nowy sposób podróżowania po Płocku. Dla wygody płocczan zwiększyliśmy liczbę przystanków.
Kupiliśmy właśnie 23 nowe, klimatyzowane, wyprodukowane w Polsce autobusy. Dotychczas po płockich ulicach kursował tylko jeden pojazd wyposażony w klimatyzację, co w porównaniu z innymi ośrodkami czyniło z Płocka miasto powiedzmy, że mało nowoczesne. W historii Komunikacji Miejskiej nie było jeszcze tak dużej, jednorazowej wymiany taboru.

Wszystkie pojazdy wyposażyliśmy w biletomaty, kończąc erę interwencji na temat kłopotów z kupnem biletu. Dla bezpieczeństwa podróżnych autobusy wyposażyliśmy w monitoring. Od kilku dni ustawiamy 20 nowych przystanków, które również będą miały kamery, strzegące bezpieczeństwa płocczan. A także elektroniczny system informacji o czasie przyjazdu autobusu.

Kiedy dziś na trasę wyjeżdża autobus KM, pilotujemy go na tyle dokładnie, że jeśli kierowca jechać chce zbyt szybko lub spóźnia się więcej niż dwie minuty, dyspozytor zdalnie wysyła mu sygnał dyscyplinujący.

Budujemy też nowoczesną zajezdnię dla autobusów, która zastąpi tę wybudowaną jeszcze w latach 60. Wszystko te inwestycje w transport kosztować będą ponad 40 mln zł – więcej niż budowany w al. Piłsudskiego wiadukt kolejowy. Wrócę do argumentu finansowego – gdybyśmy mieli jeżdżenie KM za darmo nie stać nas byłoby na te wszystkie zmiany.

Zwolennicy darmowej komunikacji dają przykład Tallina, gdzie zniknęły bilety i jeździ się za darmo. Władze tego miasta założyły, że dzięki takiemu zabiegowi mieszkańcy zaczną się meldować w tym ośrodku i płacić podatki, z których zrekompensują straty finansowe darmowej komunikacji.
Czy to się sprawdzi w Płocku? Wątpię. Oferujemy cały „koszyk” darmowych usług, szczepionek dla dzieci, miejsc w przedszkolach, które powodują, że kto chciał ten w Płocku już się dawno zameldował. Darmowa komunikacja nikogo już nie skusi. Jakby było inaczej – w corocznie obchodzony „Dzień bez samochodu” (kiedy można za darmo jechać KM mając dowód rejestracyjny auta przy sobie) mielibyśmy puste ulice i tłok w autobusach. Poza tym niemałe pieniądze wydane na komplet biletomatów zmarnują się. Będzie to zwykła niegospodarność.
I jeszcze jedno: analizy danych z Tallina nie są jednoznaczne. Nikt nie jest pewien, czy obserwowany tam nieznaczny wzrost liczby pasażerów nie oznacza pieszych, którzy wcześniej nie korzystali z płatnego transportu. A teraz jest im wygodniej wsiąść do darmowego autobusu. Bo aut na ulicach Tallina nie ubyło.

Propozycja ze strony Mirosława Milewskiego jest nieuczciwa. W czasie, gdy był prezydentem Płocka doprowadził Komunikację Miejską – jako spółkę – na skraj zapaści finansowej. Kupowała wtedy stare wyeksploatowane autobusy z Piły. Idealnie korespondowało to z hasłem, którym epatował mój poprzednik: książęcy, stołeczny Płock. Tymczasem „rdza” woziła pasażerów po tych stołecznych ulicach.

Natomiast – tym chcę się chwalić – po zmianach w KM, które wprowadziliśmy (w porównaniu z erą zużytych autobusów z Piły) nastąpił wzrost liczby pasażerów o 15 procent. Wniosek jest oczywisty.